Depozyt srebrnych brakteatów z okresu Średniowiecza na początku lipca br. został odkryty w Uniegoszczy pod Lubaniem przez Sekcję Detektorystów Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc.
Panowie zachowali się bardzo profesjonalnie, niezwłocznie zawiadamiając archeologów z lubańskiego Muzeum Regionalnego o swoim niebywałym znalezisku.
25 lipca br. zorganizowana została konferencja prasowa, na której usłyszeliśmy o szczegółach dot. skarbu. W spotkaniu, oprócz przedstawicieli mediów i Burmistrza Miasta Lubań Arkadiusza Słowińskiego oraz Starosty Powiatu Lubańskiego Walerego Czarneckiego, udział wzięli przedstawiciele służb konserwatorskich, a przede wszystkim odkrywcy Krzysztof Wojciechowicz i Maciej Dobrowolski.
Jak powiedział Dyrektor Muzeum Regionalnego dr Łukasz Tekiela, odkrycie depozytu to wynik wzorowej współpracy detektorystów z pracownikami muzeum i służbami konserwatorskimi. Na wielkie uznanie zasługuje fakt, że poszukiwacze w odpowiednim momencie potrafili powstrzymać się od dalszej eksploracji, dzięki czemu uratowany został cały kontekst wykopaliska.
Warto przypomnieć, że współpraca poszukiwaczy ze Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc z lubańskim muzeum trwa od kilku lat. Detektoryści uczestniczą w badaniach, prowadzonych przez archeologów, a muzeum zorganizowało dla nich szkolenia, dzięki którym zyskali wiedzę niezbędną przy amatorskich działaniach z wykrywaczami metali.
- Taki skarb to spełnienie naszych marzeń. Ostatni raz na naszym terenie tego typu depozyt znaleziono w XIX wieku. Dołożymy więc wszelkich starań, aby monety cieszyły oczy turystów-gości muzeum, ale i umysły uczonych – mówił Ł. Tekiela.
Dobrą wiadomością, którą usłyszeliśmy na konferencji, była decyzja Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków orzekająca, że skarb przechodzi na własność Muzeum Regionalnego w Lubaniu. Oznacza to, że monety zostają naszym mieście i jest szansa, że już wkrótce staną się częścią stałej ekspozycji.
Znalazca depozytu Krzysztof Wojciechowicz i kierownik Sekcji Detektorystów SMGŁ Maciej Dobrowolski podkreślają, że działają w 100% legalnie, dopełniając wszelkich niezbędnych formalności, a znalezione przedmioty zabytkowe przekazują dla Skarbu Państwa. Chcą przełamać stereotyp mówiący, że osoby chodzące z wykrywaczami tylko kopią doły i niszczą zabytki.
- To są godziny, miesiące poszukiwań, setki kilogramów złomu, który przeszukujemy, tony ziemi, którą przerzucamy. Ale jest to nasze hobby, a znalezienie takiego depozytu to powód do dumy. Cieszymy się, że skarb trafi do lubańskiego muzeum i będziemy mogli go pokazywać znajomym, opowiadając o tym, co robimy – mówili detektoryści.
Poszukiwacze chcą wkrótce wystąpić z wnioskiem o nagrodę za znalezienie i przekazanie monet. Na co mogą liczyć? Jak sami mówią – to może być symboliczny dyplom, ale i kwota rzędu 150 tys. zł. Decyzja należy do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jednakże lubańscy detektoryści mają w tej kwestii poparcie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków we Wrocławiu, są więc dobrej myśli. Chcieliby, aby ich przypadek stał się przykładem, że warto działać legalnie, bo – oprócz dumy ze znaleziska – można zyskać także bardziej wymierne korzyści.
A co już wiemy o samym skarbie?
Dzięki pracy lubańskich archeologów wiemy, że monety zalegały w płytkiej jamie przy średniowiecznej drodze Via Regia w pobliżu dawnej komory celnej na terenie dzisiejszej wsi Uniegoszcz. Pierwotnie zawinięte były w tkaninę, której resztki zachowały się do dziś.
Łącznie wydobyto 953 całe monety srebrne, 220 tzw. siekańców (połówek monet), 315 mniejszych lub większych fragmentów monet, a także kilka fragmentów innych srebrnych przedmiotów.
90% skarbu to brakteaty guziczkowe (nazwa ze względu na specyficzny rodzaj bicia) pochodzące z XIII i XIV wieku. Na monetach dominują motywy zwierzęce: orły, smoki, gryfy, lwy, ale są też lilie, trójliście, gałązki roślinne, korony królewskie, krzyże greckie czy hełm rycerski z pióropuszem.
Ukryte zostały najpewniej w XIV wieku, a można było wówczas za nie kupić np. solidnego konia, 3 wieprzki tuczne, 2 woły albo 2 krowy. Nie jest to więc wielka fortuna i archeolodzy przypuszczają, że depozyt należał do kogoś miejscowego – być może młynarza, karczmarza czy drobnego rzemieślnika, który chciał zabezpieczyć skromny majątek w czasie jakichś niepokojów.
Dzisiejsza wartość skarbu to szacunkowo 200 – 400 tys. zł, a wartość historyczna – nieoceniona.
Co dalej z lubańskim skarbem?
Dr Łukasz Tekiela chciałby wyeksponować monety w sposób spektakularny, jednak wymagają one konserwacji, której koszt ocenia na około 40 tys. zł.
- Muszą też być poddane badaniom i muzeum już prowadzi w tej sprawie rozmowy z największym polskim autorytetem w kwestii monet brakteatowych i prawdopodobnie będziemy wspólnie ubiegać się o grant naukowy, dzięki któremu sfinansujemy badania. Chcemy, aby wynikiem naszych działań było opracowanie naukowe oraz wspaniała ekspozycja w lubańskim muzeum – mówił Ł. Tekiela.
Cieszymy się, że lubańskie muzeum zyskało tak niezwykłą kolekcję i trzymamy kciuki za realizację naukowych planów z nią związanych. Gratulujemy też „nosa” i profesjonalizmu członkom Sekcji Detektorystów SMGŁ.
Liczymy, że już wkrótce srebrne brakteaty staną się wielką atrakcją naszej placówki muzealnej.
(ŁCR)